Landscape

Persepolis, Pasargady

Persepolis (تخت جمشید, Persepolis, 29°56’05″N 52°53’26″E), starożytne miasto założone w 518 r p.n.e., było jedną ze stolic starożytnej Persji, zostało zniszczone w 330 r p.n.e. przez Aleksandra Wielkiego. Dziś zostały tylko ruiny miasta, wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Jest to miejsce bardzo często odwiedzane przez turystów a ja byłem tam w piątek, czyli w Irański weekend.

Widok na schody prowadzącej do Bramy Wszystkich Ludów.

Brama Wszystkich Ludów. Główne wejście do Persepolis.

Pozostałości hali tronowej. Widoczne kolumny, na których hala się opierała.

Płaskorzeźby przedstawiają różne ludy przychodzące do szaha z najdalszych zakątków imperium, aby złożyć mu hołd.

Ruiny pałacu Apadana.

Pałac Tachara.

Widok na całe Persepolis (perspektywa jest zakrzywiona przez złożenie zdjęcia). Widoczne pośrodku zdjęcia ruiny to sala tronowa, wysokie kolumny za nią to pozostałości pałacu Apadana. W rogu po prawej stronie widoczna jest Brama Wszystkich Ludów. Prawie płaskie miejsce po lewej stronie to pozostałości skarbca, w budynku zaraz za nim znajduje się muzeum Persepolis a za nim, na lewo od pałacu Apadana znajdują się pałace Hadisz i Tachara.

Grobowiec Artakserksesa II. Widoczny symbol Zaratusztrianizmu

Naghsz-e Rostam

Naghsz-e Rostam (نقش رستم, Naqsh-e Rustam, 29°59’19″N 52°52’27″E), zespół trzech grobowców w pobliżu Persepolis, znajdują się tu groby Dariusza I Wielkiego, Kserksesa I i Artakserksesa I. Obok, niewidoczna na zdjęciu, jest też Zaratusztriańska świątynia ognia.

Pasargady

Pasargady (پاسارگاد, Pasargadae, 30°11’38″N 53°10’02″E), jedna ze stolic starożytnej Persji, również wpisana na listę światowego dziedzictwa UNESCO.

Grobowiec Cyrusa II Wielkiego.

Ruiny pałacu prywatnego.

Ruiny pałacu audiencyjnego.

Ruiny Więzienia Salomona.

Landscape

Islandia

W dniach 6-19 czerwca byłem razem z trójką znajomych na Islandii.

Jednym z pierwszych wodospadów, jakie zobaczyliśmy był Gullfoss. Jest to jeden  z większych wodospadów na Islandii – przepływ wynosi 140 m^3/s w lecie i 80 m^3/s w zimie. Jest za to dość niski – pierwsza kaskada mierzy 11 metrów, natomiast druga 21 metrów. Na zdjęciu widać jedynie drugą kaskadę.

Jest to przykład krajobrazu, jaki można zobaczyć na Islandii bardzo często – pustka. O ile w Polsce widoczność jest mocno ograniczana lasami, a jeśli już coś widać, to widać tereny porośnięte roślinnością, to na Islandii w wielu miejscach nie rośnie nic. Widać same skały, które przyjmują kolory od żółtego poprzez czerwony do brunatnego. Z czasem takie skały porastają mchem – wygląda to wtedy trochę jak dywan, ale wystarczy stanąć na nim, aby poczuć skały. Dopiero później może na tej bazie wyrosnąć trawa.

Wodospad widoczny na zdjęciu to Faxi (zwany również Vatnsleysufoss). Nie jest może zbyt duży, ale całkiem ładny. Kilka metrów za miejscem, z którego robiłem zdjęcie, była postawiona ławeczka – idealne miejsce, by zrobić sobie grilla!

Przez pół dnia szliśmy do miejsca, z którego można zobaczyć wodospad Glymur. Jest to najwyższy wodospad wodospad w Islandii – ma 198 metrów wysokości (chociaż ponoć niedawno powstał nowy, jeszcze wyższy wodospad w wyniku cofania się lodowca Morsárjökull).


Backstage (może nie widać tego zbyt wyraźnie, ale metr dalej była przepaść głębokości kilkudziesięciu metrów):

Fot. Sylwia Babicz

Aby dojść do tego wodospadu z parkingu należy przejść ok. 2-3 kilometrów w poziomie i ok. 350 metrów w pionie oraz przejść przez rzekę. Przejście przez rzekę nie było łatwe – trzeba było przejść po kamieniach oraz specjalnie ustawioną belkę posiłkując się liną. Choć przechodząc po kamieniach woda sięgała jedynie do kostek, to dość silny nurt oraz fakt, że woda była lodowata sprawiało, że przejście nie należało do łatwych (przynajmniej dla osoby siedzącej głównie przed komputerem), ale dostarczało sporej dawki adrenaliny!

Jeden z piękniejszych wodospadów – Hraunfossar:

Widok na drodze z jaskini Surtshellir, zachodnia Islandia.

Kolufossar:

Widoki, które można podziwiać w północno-zachodniej Islandii:

To samo miejsce, ale widok bardziej na prawo:

Goðafoss. Wodospad, do którego zostały wrzucone posągi bogów nordyckich, gdy Islandia przyjęła chrześcijaństwo 1000 lat temu. Niewysoki, ale całkiem spory.

Hverir – pole geotermalne. Na zdjęciu po prawej jest solfatara, z której wydobywają się gorące gazy, między innymi siarkowodór. Widoczne w tle ciemniejsze plamy to miejsca, gdzie są gorące, bulgoczące błota z których również wydobywają się gorące gazy. Śmierdzi równie mocno. Za górą, dwa kilometry dalej, jest elektrownia geotermalna, a w pobliżu Jarðböðin – kąpielisko z gorącą, geotermalną wodą. Bardzo gorącą.

Dettifoss – najpotężniejszy wodospad europy, średni przepływ wynosi 193 m^3/s. Można go podzisiać w jednej z pierwszych scen filmu Prometeusz. Na drugą stronę wodospadu, skąd są lepsze widoki, nie mogliśmy się dostać ze względu zamknięte drogi. Takie uroki wyjazdu na początku sezonu.

Litlanesfoss – wodospad na rzece Hengifossa, która kilometr dalej wpada do Lagarfljót – piątego co do wielkości jeziora na Islandii.

Kilometr wcześniej na tej samej rzece znajduje się wodospad Hengifoss – trzeci co do wysokości wodospad Islandii (118 m):

Jökulsárlón – laguna lodowcowa w południowo-wschodniej Islandii. Z jęzora lodowcowego (wypływającego z Vatnajökull – największego lodowca w europie) odrywają się góry lodowe, które następnie pływają po lagunie zanim się roztopią (co zajmuje 6-7 lat). Lód z lodowca ma jakieś 1000 – 1500 lat.

Svartifoss – wodospad z heksagonalnymi kolumnami. Żeby się do niego dostać trzeba przejść ścieżką jakieś dwa kilometry w poziomie i około 200 metrów w pionie.

Widok z półwyspu Dyrhólaey – najbardziej wysuniętej na południe części Islandii i miejsca lęgowego  mew, nurzyków (bardzo smaczne mięso) i maskonurów (ohydne mięso).

Skógafoss – wodospad położony pośród lasów (rzadkość w Islandii), stąd jego nazwa. Jest całkiem sporym wodospadem, położony jest zaraz obok pola namiotowego. 50 metrów dalej jest parking.

Seljalandsfoss – wodospad o wysokości 60 metrów, za którym można przejść. Jest jednak pewien haczyk – co prawda można stać za wodospadem i pozostać suchym, jednak przechodząc z boku jest się ochlapywanym chmurą drobniutkich kropelek wody.

Reportage

Don’t be shy – Hipster party

Don’t be shy jest imprezą, na której osoby działające w samorządzie i organizacjach studenckich mają okazję wspólnie poimprezować i tym samym lepiej się poznać.

Hipsterskie zdjęcie w łazience z odbiciem w lustrze (+ dziubek).